One Direction

One Direction
One Direction story...

czwartek, 21 czerwca 2012

Krótkie info.

Hej.! Dzisiaj taka krótka notka :) Chciałabym was zaprosić na mojego nowego bloga :) 
http://my-criminal-story-with-1d.blogspot.com/Oczywiście tego zamierzam pisać nadal, więc bez obaw :) Tamten blog również będzie z udziałem chłopaków z 1D, więc zapraszam. 
Przepraszam, ale ostatnio brakuje mi zarówno czasu jak i weny :( Po wystawieniu ocen wrócę tu i będę pisać dalej więc poczekajcie kilka dni, maksymalnie tydzień, a wrócę :)
Do zobaczenia.!
Kasia :)

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Rozdział 13

Kilka dni później...


Jesteśmy w Londynie. Nareszcie. Już dzisiaj zobaczę się z Danielle no i poznam Eleanor. Od pół godziny nie spałam, a jest 6:30. Oczywiście obudził mnie nie kto inny jak Liam, który w ogóle nie spał dzisiejszej nocy. Ciągle gada tylko o spotkaniu z Danielle i planuje co będą robić kiedy dziewczyny już dołączą do trasy. Przewracałam się boku na bok mając nadzieję, że uda mi się ponownie zasnąć. Na próżno. Payne chyba myślał, że śpię bo gonił po pokoju z deską do prasowania i żelazkiem jakby nikogo tu nie było. Nudziło mi się, ale nie zamierzam wstawać bo mnie Liam zatrudni do prasowania bokserek. Leżałam i leżałam podczas gdy rozpromieniony Payne prasował sobie spodnie podśpiewując jakąś idiotyczną piosenkę piejąc przy tym jak kogut. Ugh.! Z kim ja mieszkam.?! Odetchnęłam z ulgą, kiedy Liam po godzinie odłożył deskę i udał się do kuchni, a moje biedne uszy mogły wreszcie zaznać spokoju. Jak wstanę to mu dam popalić.! Może pozwę go do sądu i zażądam odszkodowania za to jego wycie, bo moje uszęta nieźle na tym ucierpiały. Ale to potem. Teraz to ja muszę wstać bo do moich uszu dobiegł żenujący pisk Payne'a. Oczywiście nikt oprócz mnie się nie obudził, bo reszta spała jak kamień. Nie ruszając się z łóżka chwyciłam z półki parę zwiniętych skarpetek i cisnęłam nimi na sąsiednie łóżko. Spał tam Lou. Zaczął coś mamrotać i kląć pod nosem, że budzę go tak wcześnie. Wywróciłam tylko oczami i zeszłam na ziemię po drabince mojego łóżka.
-Harry wstawaj.!- ryknęłam mu do ucha.
-Nie mamo jeszcze nie... Ja teraz właśnie ratuję wszechświat... I feel like a Jedi.!- marudził nie otwierając oczu. Tutaj trzeba było radykalnych środków. Na palcach podeszłam do szafy Nialla i z jego torby wyjęłam wielki ganek w którym zawsze gotował grochówkę. Szczerze mówiąc to podziwiam jak on go tam wepchnął, ale mniejsza o to. Postawiłam garnek na środku pokoju, na dywanie, a do drugiej ręki chwyciłam kij baseballowy i zaczęłam walić w garnek. Momentalnie wszyscy wstali. Hehe ja to jestem niezła.!
-Des do cholery, pojebało cię jest 7:00 rano.!- krzyknął rozwścieczony Zayn.
-Wali mnie twoje spanie.-odparłam.
-To po co nas budzisz.?- zapytał Lou ziewając szeroko.
-Bo Liam zaczął wrzeszczeć w kuchni więc trzeba iść to sprawdzić.
-A sama nie mogłaś.?
-Nie, nie mogłam.- wyszczerzyłam się, a on tylko wywrócił gałami.
-DESTINY.!!! CO TY ROBISZ Z MOJĄ GROCHOLKĄ.?!
-Z czym.?!
-Z moim garnkiem na grochówkę. A ponieważ to ona to nazwałem ją Grocholka.
-Super. Ta wiadomość odmieniła moje życie.- rzuciłam.
-Foch.!- krzyknął Horan.
-No weź.!
-No dobra, nie potrafię się na ciebie fochać...
-Widzisz ja mam dar.- zamrugałam oczętami.
-Ciekawe jaki.?- zapytał Malik.
-Kocha mnie.- wyjaśnił Harry.
-Wszyscy cię kochamy.- odparł Tomlinson.
-No, ale ona jest dziewczyną.
-Ta, to by wiele wyjaśniało.
-Idziemy wreszcie do tej kuchni.?!- zapytałam.
-Nom.- i wyszliśmy w sypialni. Louis otworzył drzwi do kuchni i rozejrzał się wokoło. Liama jednak ani śladu. Na podłodze leżał rozwalony kubek. Był to ukochany kubek Nialla. No to teraz się zacznie. 
-Uuuu Payne masz przesrane.!- krzyknął Lou z wyszczerzem na gębie.
-Aaaaaaa.! Liam ku*wa już nie żyjesz.!- ryknął Nialler ze łzami w oczach. Jejciu znowu będzie płakać.! Nikt się nie odezwał, ciekawe gdzie on jest.? Pewnie się przestraszył i zwiał, a ja wcale się mu nie dziwię. Horan się zemści, na bank. Niall zaczął szukać Liama taranując wszystko co stanęło mu na drodze. Efekt był taki, że mieliśmy tylko syf, a Payne'a dalej nie znaleźliśmy. Po pół godzinie zrezygnowana stwierdziłam:
-Nie wiem jak wy panowie, ale ja się idę ogarnąć bo wyglądam jakby na głowie wybuchła mi III Wojna Światowa.
-I z tym to ja się akurat zgodzę.- zachichotał Zayn lustrując mnie wzrokiem od stóp do głów.
-Nawzajem.- nie pozostałam dłużna. Uśmiechnęłam się tylko głupio i ruszyłam do łazienki. Otworzyłam drzwi, potknęłam się o coś co leżało na podłodze i walnęłam głową w umywalkę. Okropnie mnie zabolało, a potem zrobiło mi się czarno przed oczami i nic więcej nie pamiętam.


*

Obudziłam się na naszej kanapie w salonie. Głowa dalej cholernie mnie bolała, ale nic nie powiedziałam, tylko rozejrzałam się wokoło. 
-Destiny ty żyjesz.!- krzyknął ucieszony Niall.
-E no, chyba tak.- wymamrotałam.
-Ej ludzie ona żyje.!!!- i momentalnie wszyscy poderwali się z krzeseł, na których siedzieli zacięcie o czymś dyskutując. Dziwnie się czułam, ale przypomniałam sobie wszystko od początku do końca. Podniosłam się z kanapy i znowu usiadłam.
-Co mi się stało.?- zapytałam.
-Rąbnęłaś się głową w umywalkę, przewróciłaś się i straciłaś przytomność.- wyjaśnił Harry.
-Aha, to super, a przez co się przewróciłam.?
-Przez Liama.- dodał, a Niall popatrzył na niego jakby nie chciał go znać.
-E... Destiny, przepraszam, ja...
-Spoko, nic mi nie jest, ale co ty robiłeś na podłodze w łazience.?- zapytałam.
-Ukrywał się.- oświecił mnie Lou żując marchewkę.
-Ukrywał się.?! Przed czym...
-Przed zemstą Horana.
-Aha, spoko już sobie przypominam. A właśnie ile tak leżałam.?
-Z godzinkę.
-A to nie jest źle.- uśmiechnęłam się. Wstałam z kanapy i chwiejnym krokiem ruszyłam do naszej sypialni się przeprać, bo dalej byłam w pidżamie.
-Dasz, sobie radę, czy zaś się wywalisz.?- zapytał Louis. 
-A żebyś wiedział, że dam sobie radę. Nie mam 3 lat.
-A ile.?- boże, jak on lubi mnie wkurzać.
-16, za niedługo 17.
-Extra, dobra idź już tylko to przeżyj. Krzyż na drogę.- odparł kreśląc w powietrzu ręką coś jakby krzyż. Ignorując go ubrałam się w szare, podziurawione rurki, luźny podkoszulek i trampki. Włosy uczesałam w wysokiego kucyka i byłam gotowa. 


*


-To jakie plany na dzisiaj.?- spytał Zayn jak głupi. Dobrze wiedział, co mamy dzisiaj w planach.
-Jak to co.?! Jedziemy na lotnisko po Eleanor i Danielle.!- wrzasnął oburzony Liam.
-Spoko, zapomniałem.
-Tak jasne.!- rzucił mu spojrzenie pełne wyrzutu. Zayn podniósł wzrok znad owsianki i odparł.
-Jakbyś chciał wiedzieć to moja dziewczyna nie przyjeżdża, więc nie mam się czym podniecać.
-Dobra ludzie kto jest za tym, żeby znaleść Zayn'owi dziewczynę.?- zapytałam z  wyszczerzem na gębie. Wszyscy łącznie z Malikiem podnieśli swe łapska w górę. Jak ja kocham tą moją bandę przygłupów. 
-To musisz tylko teraz wyprawić imprezę i wychaczyć jakąś zajebistą babkę.- dodał Louis.
-Dobra, to kto jest za tym, żeby dzisiaj wieczorem zrobić mini bibę.?- zapytał uradowany Nialler. Wszyscy podnieśli ręce, oprócz mnie.
-Ej, Destiny co z tobą.?- szturchnął mnie w ramię Harry.-Nie chcesz się zbawić.? Tylko bez skojarzeń proszę.
-Nie nie chcę z trzech powodów. Po pierwsze zniechęciła mnie twoja wypowiedź, po drugie nie chcę biby bo zaś się nawalicie w trzy dupy i zostanie tylko burdel, a po trzecie i najważniejsze dzisiaj jest mecz.!
-Jaki mecz.?- zapytał Liam ze zdziwioną miną.
-Anglia - Niemcy inteligencie.!- i puknęłam go w czoło. - Mam nadzieję, że skopiemy im dupy tak, że wylecą z tego EURO 2012 jak z odrzutowcem w gaciach.
-No to panowie nici z impry.- oznajmił Niall.
-Ej no.- jęknął Zayn i zrobił minkę zbitego psiaka.-To przez ciebie nie znajdę sobie dziewczyny.!- wskazał na mnie palcem. 
-Yhy.! Jak się postarasz to znajdziesz.- odparłam.
-Poszukam, ale potem bo teraz mi się nie chce.
-Jeju co za entuzjazm.!
-Która godzina.?- zapytał Louis.
-Po 11, a co.?- zapytał Harry.
-Jezus, Maryja.!- wrzasnął Liam.
-Nie, wcale nie Jezus, Maryja, tylko Harry, Niall, Zayn, Louis i Destiny.!- rzuciłam.
-Chryste Panie.!- darł się. Zayn strzelił face plam'a, a reszta wybałuszyła na niego gały.
-O co ci chodzi, miałeś włos w płatkach.?!- zapytał Lou.
-Zamknij mordę Lou. Miałeś mu nie mówić.!- oburzył się Horan, a ja myślałam, że nie wyrobię ze śmiechu. Włosy w płatkach, niezłe. Temu który to wymyślił ufunduję Nobla.
-Nie o to chodzi.- odparł Liam.- A poza tym, CO.?!
-Nie nic nic.- odpowiedzieliśmy chórem. Dobrze, że się nie zkapnął. 
-Chodzi mi o to, że samolot dziewczyn ląduje za pół godziny, zbierać się, nie mamy czasu.!
-Spoko, mamy jeszcze pół godziny. Wyluzuj.- uspokoił go Harry.
-Nie, nie ma czasu, zbierajcie dupy i na lotnisko.!- ryknął wstając od stołu i wrzucając w pośpiechu naczynia do zlewu. 
-Ja zostaję.!- odparł Nialler siadając na kanapie i tuląc się do swojego kocyka, a wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać. To pewnie przez ten kubek.
-Wiecie, co ja też.- oznajmiłam. Głowa mi nawała i nie miałam ochoty nigdzie jechać.
-Jak Destiny zostaje to ja też.- dodał Harry.
-Dobra więcej reklamacji nie przyjmuję, wy jedziecie ze mną.- odparł Liam widząc zniechęconą minę Malika.- A i jak nas nie będzie to ogarnijcie tu trochę ten syf.- dodał kiedy zobaczył nas dobierających się do konsoli.
-Dobra tato, coś jeszcze.?- zapytał Harry wywracając gałami.
-Nie to chyba będzie na tyle.
-Jakiś ty łaskawy. A po drodze wstąpcie do spożywczego i kupcie coś do żarcia na dzisiejszy mecz. Ja zawsze głodnieję jak ponoszą mnie emocje.- powiedziałam.
-Ok, jeszcze jakieś rozkazy.
-Nie już jedźcie, marnujesz tylko cenne powietrze.- kiedy drzwi się za nimi zamknęły Nialler zapytał.
-To co robimy.?
-Musimy to trochę ogarnąć.- wyjaśnił Hazza.
-To ja ogarnę sypialnię, ty salon, a Niall kuchnię, ok.?
-No dobra.- wystękali. Weszłam do pokoju w którym spaliśmy i zaczęłam ścielić łóżka i takie tam pierdoły. Kiedy to wszystko z grubsza ogarnęłam to wyjęłam z szafy poduszki i kołdry dla Dan i El. Ubrałam to w pościel i wszystko wyglądało w sumie nieźle. Wyszłam z sypialni i poszła do kuchni sprawdzić jak radzą sobie chłopki i szczerze mówiąc sądziłam, że będzie gorzej jak ich zostawię samych. Tym razem obyło się bez majonezu na dywanie. Po pół godzinie było tak porażająco czysto, że aż musiałam cyknąć fotkę bo nie wierzyłam własnym oczom. 
-Dobra, to co teraz.?- zapytałam.
-Pooglądajmy coś na DVD.!- krzyknął Niall.
-Ok, ale co.?
-No nie wiem jakąś komedię bo mi się nie chce zaś ryczeć.
-O wiem włączmy Taxi 4.!
-Taaaak.!- wydarłam się. To był jeden z moich ukochanych filmów z jednej strony kupa śmiechu, a z drugiej gangsterzy, strzelaniny i rozwalone wozy. Po prostu Me Gusta <3. Wpiepszaliśmy prażynki paprykowe, gdy nagle dzrwi się otworzyły i zaczął włazić Liam, Zayn potem Danielle a na końcu Louis z dość skrępowaną Eleanor. 
-Może by mi ktoś pomógł.?- zapytał Louis taszcząc ogromną walizę. WoW.! Las rąk.
-Destiny, boże jak ja cię dawno nie widziałam.!- krzyknęła Dan i przytuliłam się do przyjaciółki. Rzeczywiście nie widziałyśmy się z dobre cztery miesiące. 
-Cieszę się, że wreszcie będziemy mogły gdzieś wyskoczyć np. na shopping, o ile Liam cie puści.- odparłam.
-Może, jak go ładnie poproszę.-hahah dobra nie chcę wiedzieć o co chodzi.
-Ale nie dzisiaj, dzisiaj ją porywam.- wyjaśnił.
-Ok dzisiaj jest twoja.
-Pasuje mi.!- zaczął cieszyć ryja.
-Podziwiam cię jak ty w ogóle tu wytrzymałaś z tą zgrają przygłupów. 
-Mam wprawę.- dodałam. Kiedy Louis wtaszczył do salonu ostatnią walizkę oznajmił z zacieszem na twarzy.
-Dobra to jesteśmy w komplecie.
-E... Hej, ja jestem Eleanor.- powiedziała dziewczyna wyciągając do mnie rękę.- Eleanor Calder.- dodała posyłając mi ciepły uśmiech. Wyglądała na naprawdę miłą.
-Destiny Balck cieszę się, że mogę cię poznać.- takie tam tępe słówka, ale szczere zamiary.- Chodźcie, zostawcie na chwilę swoich mężczyzn, a ja wam pokaże pokój.
-Dobra.
-To tutaj śpimy, co prawda w ósemkę, ale nie jest źle, gwarantuję.
-Wygodnie tu.- stwierdziła El kładąc się na swoim łóżku.


*

Była tak gdzieś 19:00.
-Dziewczyny, czy mogę tak iść na randkę z Liamem.?- zapytała Dan wychodząc z pokoju. Była odstawiona w śliczną, jasnoróżową sukienkę do kolan i czarne, megaszpile. 
-Super wyglądasz.- stwierdziła Eleanor.
-Serio.? Spodoba mu się.?
-Na stówę.- potwierdziłam. Strasznie zazdroszczę Danielle urody, figury, wzrostu. Ciekawe gdzie ja byłam jak rozdawali urodę.? No, ale nic. 
-Dan, kochanie idziesz.?- usłyszałyśmy głos Payne'a. Danielle porwała z oparcia krzesła marynarkę i wyszła z pokoju razem ze swoim chłopakiem. Usiadłyśmy z El na łóżku i zaczęłyśmy gadać o wszystkim i to dosłownie. Pociskałyśmy pierdoły przez blisko godzinę, aż w końcu Harry wlazł do sypialni.
-Idziecie bo mecz się zaczyna.?
-Już.?! O matko trzeba lecieć dopingować naszych.!- krzyknęłam.
-Tak już cię usłyszą.- dodał z pogardą.
-Ja jestem z naszą reprezentacją duchowo.
-No chyba, że tak.- a podsumowując to z Eleanor zajebiście się gada i mamy wiele wspólnych tematów. Ona jest naprawdę miła, ale chyba ciut nieśmiała. Będziemy miały jeszcze ponad miesiąc, żeby się bliżej poznać. Usiedliśmy przed telewizorem. Najpierw szkopy strzeliły gola i długo nic. Byłam zła. Chciałabym, żeby doszli dalej. I nagle BRAMA.!!!! Zaczęliśmy się drzeć na cały regulator, że aż nam głosiki lekko siadły. Skakaliśmy przed naszą plazmą, a Harry wziął objął mnie w pasie i pocałował. Eleanor wybałuszyła gały.
-Wy na serio...?
-Em... No... Lou ci nie mówił.?
-No nie. Ale gratuluję.!- i rzuciła się na nas. O japierolę.!
-Spoko, nie bierzemy ślubu, możesz już nas puścić. Naprawdę.- kombinował Harry. Ale puściła nas dopiero jak sędzia odgwizdał rozpoczęcie drugiej połowy. Nasi 15 minut później znowu wbili bramę. Znowu darliśmy ryja na całą okolicę. Ciekawe czy Dan I Liam też nas słyszeli, chyba se do nich zadzwonię. Albo nie lepiej nie, nie chcę im psuć atmosfery. Anglia wygrała z Niemcami.!!! Oł jeee.! Des ma downa.! Po godzince densów a'la Hannah Montana uderzyliśmy w kimonka. Chrapaliśmy, ale o 3:00 nad ranem obudzili nas ładujący się do sypialni państwo Payne. Wyczuwam ciekawe wakacje. Nawet nie zauwarzyłam , a powieki ponownie mi się skleiły i chwilę później kimałam z powrotem...
-------------------------------------------------------------------------------------------
Takie tam pierdoły nic ciekawego :/ Mam teraz kupę poprawiania więc rzadziej dodaję rozdziały. Przepraszam, ale chcę iść do gimnazjum z jak najlepszą średnią. A dosyć o mnie :) Teraz się trzeba modlić, żeby Polacy wygrali z Rusami na EURO :) Jak przegrają to się wkurzę, a w kwestii kibicowania to jestem podobna do Destiny :) Więc trzymajmy kciuki za naszych.! :) Mam nadzieję, że Rosjanie mają lepszą taktykę niż Grecy "Jak nie wiem co robić to kładź się na murawie i udawaj, że cię coś boli". -,- 
Jeszcze takie małe podsumowanko :
Mamy ponad 2300 wejść, 15 komentarzy pod ostatnim rozdziałem i 9 obserwatorów O.O Kocham was <33
Papa.! Ja lecę mecz oglądać Ukraina - Szwecja :)